wtorek, 11 sierpnia 2015

Prolog. 8 sierpnia 2009

Wciąż Denver, 8 sierpnia 2009

Wiedniu,

Poniżył mnie przed całą grupą swoich zwolenników, do których należałam i ja, ale wiem, że to nie koniec. On nigdy nie zapominał błędów. Zabawne, że znam go tyle czasu, a jest dla mnie obcym, przykrym obowiązkiem. Obowiązkiem, za którego nie wykonanie otrzymuję poważne konsekwencje. Boję się tego człowieka jak nikogo innego.

A jednak trwam w swoim głupim przekonaniu, że nie mogę dać mu się złamać. Muszę spędzać z nim każdy dzień pod jednym dachem, robić, co mi każe, znosić dzielnie wymierzone przez niego kary, nie protestować przy błahych próbach okazania mi litości, tylko po to, bym jeszcze mogła mu się na coś przydać. Jego głupie interesy z podejrzanymi ludźmi, a w tym wszystkim ja. Nie potrafię inaczej żyć, dopóki nie podejmę właściwych kroków, na które nie umiałam się zdobyć.

Cierpię, dlaczego nikt nie widzi? Zadaję sobie to pytanie w kółko, aż do znudzenia.

Wymierzony przez niego policzek piecze. Z rozciętej wargi krew skapuje mi na koszulkę. Robię to celowo, za każdym razem, choć wiem, że potem on zmusi mnie do tego, bym się przebrała. To żałosne, wiem. Sama muszę usuwać ślady jego krnąbrnej nienawiści. On mnie nie kocha – on mnie potrzebuje, pragnie wyładować się na mnie, każdego dnia. Chce mnie złamać, sprawić, bym zniknęła, chociaż wie, że nie zawiniłam.

Popycha mnie, szarpie za włosy, szkło wbija mi się w plecy. Krzyczę i piszczę, błagam, a on zatrzymuje się, już nie czuję ciosów. Jak przez mgłę widzę jego sylwetkę na tle wieczornego nieba. Jak wrócę do domu? Czy ktoś zauważy? Nie, czuję przy twarzy jego palce, zmywa krew wodą utlenioną. Syczy ze złości. Już nie krzyczy, już nie jest wściekły, tylko zirytowany. Dał się ponieść złości, wie o tym. Jaka będzie kolejna jego bajeczka?
– I widzisz, do czego mnie zmusiłaś? – warczy. – Gdybyś mnie słuchała, nie doszłoby do tego, rozumiesz? Zawiodłem się na tobie.
– To ja zawiodłam się na tobie – mówię niewyraźnie, nie jestem nawet pewna, czy mnie usłyszał.

Płaczę na przednim siedzeniu jego Volvo, płaczę w progu domu, który nie należy już do mnie. Dom jest tam, gdzie człowiek czuje się bezpiecznie, a tym mianem nie mogę go już nazwać. Płaczę, kiedy wyciąga kawałki szkła z moich pleców. Nawet nie stara się być delikatny, skóra i tak jest poorana głębokimi ranami. Płaczę, kiedy zdaję sobie sprawę, jak bardzo mnie oszpecił, psychicznie i fizycznie. Płaczę, kiedy mnie obejmuje i zmusza do przyznania się do winy.

Płaczę nad otwartą Kroniką i obiecuję Wiedniowi, że to był ostatni raz, kiedy na karty skapują łzy. Płaczę, bo zdałam sobie sprawę z tego, że mnie złamał. A jednak wcale nie oznacza to, że już nie mogę być jeszcze silniejsza. Podejmuję decyzję. Przyjmuję porażkę i wyznaczam termin. Trzydzieści dni przez moimi osiemnastymi urodzinami. To wtedy Dallas złamie mnie doszczętnie. Ale zachowam życie, to liczy się dla mnie najbardziej.

13 komentarzy:

  1. Nah, nah, nah. Jakie to piękne ♥
    Idealnie obrazujesz emocje. Zakochałam się.
    Piękny szablon :3 Wiem do kogo się będę zgłaszać po szablony.
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, dziękuję! Zawsze mi się wydawało, że nie umiem oddać emocji, że moje postacie są sztywne i bez wyrazu. Miło mi, że jest inaczej!
      Ano dziękuję, ja bardzo chętnie robię szablony na zamówienie na http://sffth-grafika.blogspot.com/ Dlatego zapraszam serdecznie :)
      Dzięki za miłe słowa! <3

      Usuń
  2. Świetne!!! :) czekam na pierwszą część!! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ojoj, ale kusisz! Czekam niecierpliwie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż mogę napisać?
    Prolog jest intrygujący, od razu pierwsze zdanie zachęca do przeczytania kolejnego, lecz zbyt dużo nam nie zdradza.
    Czekam na rozdział pierwszy, w którym mam nadzieję, że dowiem się więcej ;).
    Życzę weny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa i również pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Długo mi to zajęło, ale w końcu wzięłam się za nadrabianie :>
    Bohaterka cierpi, bo ludzie udają, że nie widzą, kiedy komuś coś jest. Zawsze tak było, ciągle tak jest i w najbliższym wieku pewnie to się nie zmieni. Ale cierpienie wymaga o wiele więcej odwagi niż śmierć, ktoś to kiedyś powiedział, ale za nic teraz nie mogę sobie przypomnieć kto. Volvo, wybrałaś akurat jedną z moich ulubionych marek samochodowych, więc z lekką niechęcią przyznaję, że Dallas ma u mnie malutki plusik, choć minusów jest zdecydowanie mniej. Hm, akurat czytam Dom Nocy i tam także jest bohater o imieniu Dallas i jest dokładnie taką samą szumowiną co tamten. Czasami trzeba upaść, by móc powstać ze zdwojoną siłą i pokazać, że nawet upadając, nie damy się sobą tak łatwo zmanipulować.
    Lecę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napoleon Bonaparte <: Wybrałam randomową, dobrze brzmiącą markę, bo nie znam się na tym (zabawne, modele wrocławskich tramwajów podałabym ci z marszu, tylko po rzuceniu na nie okiem, na przykład 33 - Skoda 19T ^^). A akurat to imię uwielbiam xd

      Usuń
  6. Wow....swietne. lece czytac dalej.

    OdpowiedzUsuń